Leczenie doustne zatrzymało postęp SMA

23-letni Franek Słotwiński jest studentem III roku informatyki w jednej z najlepszych szkół wyższych w Polsce. Kacper Turczyn chętnie poszedłby w jego ślady – jest uzdolnionym siedemnastolatkiem, pasjonatem komputerów i marzy o studiach programistycznych. Choć chłopcy się nie znają, wiele ich łączy – nie tylko pasja informatyczna, ale również to, że obaj chorują na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Obaj od trzech lat uczestniczą w badaniu klinicznym JEWELFISH i w jego ramach przyjmują doustny lek na tę chorobę – risdiplam. Dzięki decyzji Ministerstwa Zdrowia, risdiplam jest od 1 września refundowany dla polskich pacjentów z SMA. O tym, jakie są efekty leczenia tym lekiem opowiadają mamy chłopców.
Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
WhatsApp
Email
Print
Fot. Fundacja SMA
Fot. Fundacja SMA

Tuż po urodzeniu Franek otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Jego rodzice byli szczęśliwi, że mają zdrowe dziecko. Niestety, po około półtora roku, szczęście prysło. Zaniepokoił nas sposób chodzenia synka, ponieważ Franek poruszał się w specyficzny sposób. Nie chodził po schodach i nie raczkował. Lekarz zwrócił też uwagę na drżenie rączek i nóżek u Franka i skierował nas do Centrum Zdrowia Dziecka. Tam przeprowadzono szereg badań, które niczego nie wykazały. Dopiero badania genetyczne z krwi wykonane w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie dały wynik, który nie pozostawiał wątpliwości. Nasz syn ma rdzeniowy zanik mięśni – opowiada mama Franka, pani Zuzanna.

Choć Kacper urodził się 6 lat później, jego rodzina przebyła podobną drogę do diagnozy. Podczas ciąży nic nie wskazywało na to, że dziecko urodzi się chore. Po przyjściu na świat Kacper dostał 10 punktów w skali Apgar. Rozwijał się prawidłowo do 18. miesiąca życia. Zaczął nawet chodzić, choć tylko za rączkę albo w chodziku. Aż nagle, z dnia na dzień, zaczął tracić siły, a potem w ogóle przestał chodzić i zaczął poruszać się na czworaka. Wtedy rozpoczęła się nasza wędrówka po lekarzach, która trwała 8 miesięcy. Wreszcie jeden z nich, starszy doktor, który sam poruszał się na wózku, skierował nas do uniwersyteckiej Kliniki Neurologii w Warszawie. Nie powiedział, co podejrzewa, ale gdy mąż zapytał: „ile za wizytę?”, nie wziął zapłaty, tylko stwierdził: „dziecko kochane, nie takie pieniądze stracicie”. Pamiętam to do dnia dzisiejszego. W klinice wykonano Kacprowi test genetyczny, ale na jego wynik czekaliśmy dość długo. Dopiero, kiedy syn miał ponad dwa lata, dostaliśmy diagnozę: rdzeniowy zanik mięśni – wspomina mama Kacpra, pani Iza.

Przebyte operacje skoliozy
W czasach, gdy chłopcy zostali zdiagnozowani, nie było mowy o leczeniu SMA. Rodzice Franka szukali możliwości terapii w wielu miejscach na świecie – byli w Szwajcarii i w USA – jednak takiego leczenia po prostu wówczas nie było. Jedyną szansą na opóźnienie postępu choroby była systematyczna rehabilitacja, którą podjęli rodzice obu małych pacjentów. Mimo intensywnych wysiłków, zarówno stan Franka, jak i Kacpra pogarszał się. Franek usiadł na wózek w wieku 10 lat. Kacper do 10. roku życia chodził na czworaka, jednak w wyniku wypadku samochodowego złamał kość udową i od tamtej pory także musi korzystać z wózka. W przebiegu rdzeniowego zaniku mięśni u wielu pacjentów dochodzi do bardzo poważnego skrzywienia kręgosłupa, które wymaga leczenia operacyjnego – wstawienia tytanowych implantów, usztywniających kręgosłup i chroniących go przed dalszym skrzywianiem. Takie operacje przeszli obaj chłopcy.

Rodzice i Franka, i Kacpra nie chcieli się poddać – cały czas próbowali nowych rozwiązań i szukali nowych opcji, które mogłyby zatrzymać postęp choroby u ich synów. Aż wreszcie obaj zostali zakwalifikowani do udziału w badaniu klinicznym nowego leku na SMA – risdiplamu – który przyjmowany jest doustnie. Wówczas w UE zarejestrowany był już pierwszy lek na rdzeniowy zanik mięśni czyli nusinersen podawany do kanału kręgowego drogą nakłucia lędźwiowego. Jednak ze względu na przebyte operacje skoliozy i wszczepione implanty, takie podawanie leku wiązałoby się u Franka i u Kacpra z dużym ryzykiem lub byłoby wręcz niemożliwe. Dlatego szansą i nadzieją dla nich był lek doustny. Obaj pacjenci przyjmują go od trzech lat aż do dnia dzisiejszego.

Badanie kliniczne, do którego zostali zakwalifikowani chłopcy to badanie JEWELFISH. Obejmuje ono bardzo zróżnicowaną pod względem wieku i stopnia zaawansowania choroby grupę pacjentów z SMA. Uczestniczą w nim pacjenci od 6. miesiąca do 60. roku życia, z każdym typem SMA: SMA1 czyli tacy, którzy nigdy nie siedzieli samodzielnie; SMA2 czyli tacy, którzy nigdy nie zaczęli samodzielnie chodzić; oraz SMA3 czyli tacy, którzy osiągnęli zdolność samodzielnego chodzenia, choć cześć z nich utraciła tę funkcję ruchową w różnym wieku i porusza się na wózku. Wszyscy pacjenci zakwalifikowani do badania JEWELFISH otrzymywali wcześniej inne terapie. Franek i Kacper, przed zakwalifikowaniem do badania JEWELFISH, byli leczeni lekiem olesoxime. To mała cząsteczka, która potencjalnie działa neuroprotekcyjnie na neurony ruchowe, jednak nie zwiększa poziomu brakującego białka SMN i nie wpływa w sposób istotny na przebieg choroby.

W kierunku do niezależności
Od czasu kiedy Franek zaczął leczenie risdiplamem, jego stan ustabilizował się. Choroba zatrzymała się, a nawet poprawia się funkcjonowanie tych mięśni, które jeszcze nie zanikły. To jest niezwykle istotne dla osób z SMA, które chcą być samodzielne. Myślę, że Franek będzie mógł tę samodzielność w jakimś stopniu osiągnąć – chociażby niezależność finansową, bo po skończeniu studiów, będzie mógł sam zarabiać. Na dzień dzisiejszy Franek jest w stanie sam się umyć rano czy wyjąć z lodówki i podgrzać sobie posiłek. Ja wychodzę do pracy, a Franek zostaje na cały dzień sam w domu – bo studiuje online – i radzi sobie. Nie byłoby na to szansy, gdyby choroba postępowała. Dlatego leczenie ma ogromny sens. Przyjmowanie leku w domu ma także inne zalety – kiedy jest się chorym na SMA i wiele czasu zajmuje nawet taka banalna czynność jak podniesienie kubka, to wyjazd na podanie leku do szpitala, niekiedy znacznie oddalonego od domu, jest naprawdę dużym wyzwaniem. Myślę też, że sam fakt leczenia bardzo mocno, korzystnie oddziałuje na psychikę pacjenta – mówi mama Franka.

A jak efekty leczenia doustnego ocenia mama Kacpra? Dzięki leczeniu stan syna nie pogarsza się. Kacper jest w stanie sam umyć buzię, zęby, a nawet na tyle, ile jest to możliwe pomaga w zwyczajnych domowych obowiązkach jak: wycieranie kurzy czy odkurzanie. Niby nic – a tak ważne, bo właśnie wtedy może czuć się niezależny i samodzielny. Gdyby nie udział w badaniu klinicznym, nie wiem, w jakim stanie byłby dziś. Zauważyliśmy też, że odkąd Kacper przyjmuje risdiplam, bardzo rzadko choruje. Obecnie Kacper uczy się w technikum informatycznym. Jest bardzo zdolny, od zawsze ma świadectwa z czerwonym paskiem, wciąż zdobywa różne nagrody, wygrywa konkursy, otrzymuje listy gratulacyjne. Mam nadzieję, że będzie mógł dalej się rozwijać i pójść na studia informatyczne. Kacper marzy też o skoku ze spadochronem, a my jako jego rodzice robimy wszystko, żeby pomóc mu spełniać jego marzenia. Bo trzeba żyć pełnią życia, cieszyć się każdym dniem, chwytać każdą chwilę. Nie można oglądać się za siebie i zadawać pytań, dlaczego akurat nam przytrafiła się choroba. Najważniejsze jest to, co jest tu i teraz – podkreśla mama Kacpra.

Nowy program lekowy SMA
Największym moim marzeniem jest to, żeby Franek wstał z wózka, nie wykluczam, że dzięki obecnemu leczeniu i rehabilitacji, tak się kiedyś stanie. Jestem szczęśliwa, że farmakoterapia SMA tak poszła do przodu. Na przestrzeni 22 lat, od kiedy dowiedziałam się, że mój syn choruje na rdzeniowy zanik mięśni, pojawiły się aż trzy skuteczne terapie! Cieszę się, że aktualnie każdy chory w Polsce może z nich korzystać, bo osoby z SMA to niezwykle wartościowi ludzie dla całego społeczeństwa – zapewnia mama Franka.

W ciągu tych kilku lat od kiedy SMA pojawiło się w naszej rodzinie, tak wiele się zmieniło. Gdy poznawaliśmy chorobę i próbowaliśmy ją zaakceptować, nie było mowy o jakimkolwiek leczeniu. A dziś mamy trzy dostępne refundowane terapie oraz przesiew noworodków. Mamy również wsparcie ze strony Fundacji SMA – dodaje mama Kacpra.

Dzięki dobrej decyzji Ministerstwa Zdrowia, od września tego roku o wiele więcej polskich pacjentów z SMA może korzystać z terapii doustnej. Leczenie risdiplamem, w ramach nowego, zintegrowanego programu lekowego, stało się możliwe dla wszystkich tych chorych, u których występują przeciwwskazania do podawania leku dokanałowego. To bardzo korzystna zmiana, na którą czekali zarówno lekarze, jak i chorzy na SMA w Polsce.

KOMENTARZ

Dr. n. med. Anna Łusakowska z Katedry i Kliniki Neurologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, koordynatorka Polskiego Rejestru Pacjentów z SMA

Franek i Kacper należą do grupy 174 pacjentów uczestniczących w badaniu klinicznym JEWELFISH. Trzeba podkreślić, że jest to grupa bardzo zróżnicowana – pacjenci są w różnym wieku (rozpiętość od 6. miesiąca do 60. roku życia), z każdym typem SMA, w różnym stanie i w różnych fazach choroby. Do badania JEWELFISH byli kwalifikowani także pacjenci z długo trwającą, a przez to mocno zaawansowaną chorobą oraz pacjenci z ciężkimi skoliozami. Generalnie jest to grupa trudna do leczenia, jednak niedawno ogłoszone rezultaty, jakie ci pacjenci uzyskali po 24 miesiącach terapii risdiplamem są bardzo korzystne.

Najważniejszymi parametrami ocenianymi w badaniu JEWELFISH było bezpieczeństwo i farmakokinetyka risdiplamu, natomiast głównym eksploracyjnym punktem końcowym dotyczącym skuteczności był wpływ leczenia risdiplamem na funkcje motoryczne, mierzone różnymi testami funkcjonalnymi. Już po 12 miesiącach terapii u pacjentów obserwowano co najmniej zahamowanie postępu choroby i stabilizację objawów, a u części z nich – poprawę w skalach funkcjonalnych. Podobne wyniki są obserwowane po 24 miesiącach leczenia. Pacjenci nie tracili funkcji ruchowych, tak jak dzieje się to w naturalnym przebiegu choroby, i ta stabilizacja była widoczna w kilku skalach, których używamy do mierzenia funkcji motorycznych: MFM32, RULM (dotyczącej sprawności kończyn górnych) i HFMSE. U części pacjentów stwierdzono nie tylko stabilizację, ale i poprawę w skalach funkcjonalnych. Pacjenci i ich opiekunowie mówią nam o zwiększającej się samodzielności chorych i o tym, że dzięki leczeniu mogą wykonywać różne czynności dnia codziennego, które wcześniej były dla nich niewykonalne: jak umycie się, uczesanie czy spożywanie posiłków bez pomocy. Pacjenci obserwują również większą wytrzymałość na wysiłek fizyczny, co pozwala im na większą samodzielność i odciąża opiekunów. Co bardzo ważne, te dobre wyniki dotyczące skuteczności dwuletniego leczenia risdiplamem były osiągane przy braku istotnych działań niepożądanych związanych z terapią. Ten korzystny profil bezpieczeństwa terapii doustnej został wykazany zarówno w badaniu JEWELFISH, jak i w innych badaniach klinicznych tego leku.

Bardzo cieszymy się, że od września tego roku risdiplam jest dostępny dla polskich chorych na rdzeniowy zanik mięśni, w ramach zintegrowanego programu lekowego. Daje to nadzieję, że w nieodległej perspektywie leczone będę rzeczywiście wszystkie osoby chorujące na SMA, również te, dla których dotychczas refundowana terapia nie była możliwa.

Fundacja SMA
Fundacja SMA to jedyna w Polsce organizacja zrzeszająca osoby chore na rdzeniowy zanik mięśni (SMA) oraz ich rodziny. Powstała w 2013 r. z inicjatywy rodziców dzieci chorych na SMA. Od początku istnienia Fundacja zajmuje się budowaniem wiedzy o chorobie, dostarczaniem wsparcia rodzinom zmagającym się z SMA, wspieraniem badań naukowych oraz dążeniem do wprowadzenia w Polsce nowoczesnych terapii. SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni, to ciężkie schorzenie nerwowo-mięśniowe o podłożu genetycznym, w którym dochodzi do obumierania neuronów w rdzeniu kręgowym odpowiadających za pracę mięśni, co stopniowo prowadzi do ich zaniku. Choroba pojawia się średnio u jednej na 5000-8000 osób, zazwyczaj w wieku niemowlęcym i jest najczęstszą genetyczną przyczyną śmierci niemowląt i małych dzieci. W Polsce co 35. osoba jest nosicielem mutacji genetycznej powodującej SMA, a liczbę chorych szacuje się na 1100 osób.

Źródło:

Fundacja SMA