Grażyna Małkowska: Dużym wyzwaniem była akceptacja, że nie muszę zawsze być w pełni sprawna
— Doświadczyłam neuropatii obwodowej, co oznaczało, że straciłam czucie w dłoniach, stopach i udzie prawej nogi. Akceptacja, że nie muszę zawsze być w pełni sprawna, była dużym wyzwaniem, ale z czasem nauczyłam się, jak radzić sobie z tymi ograniczeniami — mówi Grażyna. Teraz stara się dbać o równowagę w życiu, skupiając się na drobnych przyjemnościach, które wcześniej wydawały się jej zbędne. — Kiedyś uważałam, że kawa na mieście to zbędny luksus, ale po chorobie zrozumiałam, że drobne przyjemności są ważne – podkreśla.
Aleksandra Dryzner: Chciałam, aby moja córka miała normalne dzieciństwo
Aleksandra Dryzner, w wieku 32 lat, stanęła w obliczu diagnozy, która całkowicie zmieniła jej życie. — Szykowałam się do powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim. Postanowiłam zrobić kontrolne badania, a na mojej liście było też USG piersi. To właśnie podczas tego badania został wykryty guzek. Dostałam skierowanie na biopsję, która niestety potwierdziła, że to był rak złośliwy. Moja córka miała wtedy niecałe półtora roku. Diagnoza była dla mnie ogromnym szokiem. Pierwsza moja myśl była taka, że zostawię to małe dziecko. Ale dość szybko się otrząsnęłam i pomyślałam, że chcę, aby moja córka miała normalne dzieciństwo i postanowiłam się tego trzymać — wspomina.
Dla Iwony niezwykle trudne było również zaakceptowanie zmian w swoim ciele, szczególnie tych związanych z menopauzą wywołaną hormonoterapią. — Menopauza była czymś, co najbardziej mnie zaskoczyło. Pierwsza chemia i koniec. Po hormonoterapii proces starzenia przyspiesza, zauważam, że skóra jest już inna. Nie miałam na to wewnętrznej zgody, to był trudny moment. Teraz jest już lepiej — wspomina. Pomimo tych wyzwań, Iwona stara się odnaleźć nowy rytm życia. — Moje relacje z rodziną były zawsze dobre, ale choroba jeszcze bardziej nas zbliżyła. Pozwoliłam sobie na to, aby moi bliscy mogli się mną zaopiekować, co wcześniej nie było dla mnie takie oczywiste — mówi.
Wsparcie na wagę złota
Iwona natomiast zwraca uwagę na to, jak istotna była dla niej obecność najbliższych oraz pomoc w codziennych sprawach. — Czasami wystarczy bycie z kimś, wysłuchanie, rozmowa. Doceniałam, jeśli ktoś zaproponował podwiezienie, zrobienie zakupów, wspólne wyjście. Dołączyłam też do grupy wsparcia Fundacji OnkoCafe, gdzie znalazłam pomoc i zrozumienie. Ważne było dla mnie, aby mieć przestrzeń do rozmowy i dzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi kobietami. Dla pacjentek ważne jest także otrzymanie wsparcia psychologicznego. Jak mówi Aleksandra: — Zdecydowałam się na terapię Simontonowską, która skierowana jest do pacjentów onkologicznych. Terapia była momentami trudna, bo musiałam zmierzyć się z najgorszymi lękami, ale okazała się oczyszczająca. Od tego momentu zaczęłam lepiej układać sobie w głowie i radzić sobie z emocjami. Nauczyłam się kontrolować negatywne myśli i strach, który wcześniej zawładnął moim życiem. Myślę, że głównym zadaniem adaptacji do życia po wyleczeniu raka piersi jest właśnie nauczenie się życia z tym strachem i okiełznanie go.
Siła i determinacja
To, co łączy te trzy kobiety, to ich niezwykła siła, odwaga i determinacja w zmaganiach nie tylko z chorobą, ale także z trudnościami, które przyszły po niej. Ich historie są dowodem na to, że życie po raku piersi może być pełne nadziei, nowych możliwości i radości, nawet jeśli droga do tego jest długa i pełna wyzwań.