Choć nawet nauka jazdy na rowerze, hulajnodze czy deskorolce ani sama rekreacja na takim sprzęcie nie są niebezpieczne, to jednak niekiedy chwila nieuwagi lub zmęczenie może doprowadzić do upadku. Wbrew pozorom uszkodzenia kończyn dolnych w takich sytuacjach zdarzają się niezmiernie rzadko: – To dlatego, że w momencie upadku nogi znajdują się w miarę blisko ziemi. Dużo gorzej mają się ręce, na które dzieci naturalnie upadają. Jednak jest dobra wiadomość: statystycznie najczęściej wcale nie dochodzi do złamań, tylko do stłuczeń, otarć i skaleczeń – tłumaczy lek. Krzesimir Sieczych, ortopeda ze Szpitala Carolina, Grupy LUX MED.
Jak się uszkadzają dzieci?
Jeśli już dochodzi do złamań, to najczęściej okolicy rąk – ramion, barku, czy końca dalszego kości promieniowej. – Częściej są to jednak złamania typu „zielonej gałązki”, bez znaczącego przemieszczenia. Gdy jednak będzie to złamanie z istotnym przemieszczeniem to konieczna jest repozycja (potocznie nazywana nastawieniem kończyny) lub leczenie operacyjne – tłumaczy ekspert.
Dzisiejsi rodzice dzieci i nastolatków, a więc trzydziesto-, czterdziestolatkowie z pewnością pamiętają z dzieciństwa widok siebie lub kogoś znajomego ze złamanym obojczykiem i niemalże całą klatką piersiową i ręką w gipsie. Warto podkreślić, że dziś w przypadku złamania obojczyka zdecydowanie najczęściej stosuje się temblak lub ortezę ósemkową. – Nie zakłada się już ciężkiego gipsu a la opatrunek Desaulta. To jest niepotrzebne męczenie dziecka – informuje K. Sieczych.
Z gipsem na basen
Co ważne przed sezonem wakacyjnym, praktycznie każdy, „staroświecki”, ciężki gips, dziś można zastąpić lekkim, a wśród lekkich gipsów są też opcje wodoodporne. – To oznacza, że nawet jeśli dziecko złapie kontuzję przed urlopem, to nadal można z nim jechać na wczasy, a młody człowiek może korzystać np. z oferty przyhotelowych basenów czy miejscowych aquaparków. Nie ma już konieczności rezygnacji z wyjazdu z powodu dziecka w gipsie – pociesza ortopeda. Warto zatem poszukać placówek, również będąc już na wyjeździe, które takie gipsy oferują, by nie odbierać najmłodszym (i sobie też!) radości z wakacji.
Z kaskiem od malucha
Jednak nie tylko kończyny narażone są na urazy. Warto pamiętać, by chronić także głowę. Krzesimir Sieczych przypomina, że kluczowy w jeździe na urządzeniach kołowych jest kask. – Zachęcam, by rodzice zakładali go już maluchom jeżdżącym na biegówkach. Choć nie odnotowujemy poważnych urazów u tak małych dzieci, to warto dziecko oswajać i wyrobić w nim nawyk: jeśli rower, to w kasku. Im dziecko będzie starsze, tym będzie stawiało większy opór przed zabezpieczeniem głowy, warto więc samemu świecić przykładem i również jeździć w kasku – zachęca ekspert.
Uwaga, skatepark!
Zupełnie inne zagrożenia czyhają na dzieci korzystające ze skateparków i pumptrucków. – Oczywiście to dobrze, że w dobie epidemii otyłości wśród dzieci, są też mali skaterzy, którzy spędzają długie godziny na aktywności fizycznej. Jednak trzeba pamiętać, że zarówno konstrukcja skateparków czy pumptrucków, jak i stopień zaawansowana trików, aż wreszcie – prędkość i ryzyko zderzenia z innym dzieckiem czy nastolatkiem, sprawiają, że kontuzje bywają poważniejsze – przestrzega ortopeda.
W takich sytuacjach rzeczywiście może dochodzić do urazów nóg, a także dość niebezpiecznych zderzeń z innymi użytkownikami lub skaleczeń o sprzęty, np. o ostre krawędzie hulajnóg wyczynowych. Jednak nadal większość stanowią urazy rąk, dlatego podczas wizyty w skateparku absolutnie niezbędne są ochraniacze na łokcie, nadgarstki, a także kolana.
Pomoc w razie upadku
Co zrobić, gdy jednak dziecko dozna kontuzji? Wiele zależy od konkretnej sytuacji, ale jest kilka podstawowych zasad udzielania pomocy. Przypomina je ekspert Szpitala Carolina:
· Nie podnosić od razu dziecka z ziemi
· Nie ruszać bolącej części, ale dokładnie dopytać o miejsce urazu
· Bolesne miejsce usztywnić – np. patykiem i apaszką
· Następnie udać się na najbliższy SOR
· Jeżeli ból jest ogromny, a widzimy dużą deformację kostną lub otwartą ranę – należy wezwać pogotowie.
Bardzo ważne jest, by samemu zapanować nad nerwami: – Nie powinniśmy jechać z dzieckiem na SOR, jeśli nasz stan emocjonalny spowodowałby zagrożenie dla ruchu drogowego. Należy najpierw uspokoić samego siebie, żeby nie doszło do kolejnego wypadku – przestrzega dr Sieczych.
Co czeka w szpitalu?
W szpitalu przeprowadzona zostanie diagnostyka – najczęściej RTG lub badanie dedykowane tkankom miękkim: USG i ewentualnie rezonans magnetyczny. Po wynikach lekarze ocenią, czy konieczna będzie operacja. – Natychmiastowo wykonuje się zabiegi, jeśli np. złamana kość uciska tętnicę lub nerw. W przypadku innych sytuacji, z zabiegiem można poczekać kilka dni, ale też niezbyt długo u dzieci, bo proces zrastania zachodzi bardzo szybko – informuje ortopeda. I dodaje: – Chciałbym na koniec, trochę na pocieszenie, przypomnieć, że w przypadku dzieci urazy ortopedyczne goją się bardzo szybko. Niektóre złamania zrastają się już po 2-3 tygodniach. Nawet jeśli konieczny jest zabieg, to nie stosujemy płyt ani śrub, jak w przypadku dorosłych, a jedynie druty Kirchnera lub dedykowane pręciki tytanowe, które usuwa się po kilku tygodniach. Rehabilitacja także przebiega w dużo szybszym tempie, niż u dorosłych – podsumowuje Krzesimir Sieczych.