Co to właściwie jest ta porowatość?
Wyobraź sobie włos jak pień drzewa pokryty łuskami. Te łuski mogą być domknięte, lekko uchylone lub szeroko rozchylone. I to właśnie ten stopień „uchylenia” nazywamy porowatością.
Porowatość wpływa na wszystko: jak włosy chłoną wodę, jak szybko schną, czy lubią się puszyć, jak reagują na stylizację i jak długo wyglądają na zdrowe. Wyróżniamy trzy główne typy:
-
Niskoporowate – łuski przylegają szczelnie. Włosy są gładkie, ciężkie i trudno je zniszczyć, ale też niełatwo je nawilżyć czy wystylizować.
-
Średnioporowate – łuski są lekko odchylone. To najbardziej „elastyczny” typ – włosy często dobrze reagują na pielęgnację, ale potrafią być humorzaste.
-
Wysokoporowate – łuski szeroko otwarte. Włosy są suche, porowate, szybko chłoną wilgoć, ale równie szybko ją tracą. Lubią się puszyć i łatwo się niszczą.
Czy porowatość jest stała?
Nie. To nie grupa krwi. Porowatość może się zmieniać – na dobre lub złe – w zależności od tego, jak traktujesz swoje włosy. Farbowanie, rozjaśnianie, prostowanie, zbyt agresywne kosmetyki, częsty kontakt z słońcem, wiatrem, chlorowaną wodą – wszystko to może zwiększyć porowatość. Ale dobra pielęgnacja potrafi ją obniżyć, poprawiając wygląd i strukturę włosa.
Jak rozpoznać porowatość?
Zapomnij o teście ze szklanką wody – to popularny mit. Choć wiele osób go stosuje (wrzucasz włos do wody i patrzysz, jak szybko tonie), ten sposób nie daje wiarygodnych wyników. Na to, jak szybko włos opada, wpływa zbyt wiele zmiennych: pozostałości kosmetyków, obecność sebum, grubość włosa.
Lepsze są inne, sprawdzone metody:
1. Obserwacja.
Zwróć uwagę na to, jak twoje włosy się zachowują:
-
Schną bardzo szybko? Często się puszą? Prawdopodobnie są wysokoporowate.
-
Schną długo, są gładkie, ciężko je stylizować? Możliwe, że masz włosy niskoporowate.
-
Zachowują się „w miarę” – ani suche, ani tłuste, lekko się falują? To może być średnioporowatość.
2. Test dotykowy.
Weź jeden suchy włos i przeciągnij po nim palcami od końca do nasady. Jeśli czujesz szorstkość lub nierówności – łuski są rozchylone, a włos prawdopodobnie jest wysoko- lub średnioporowaty. Gładkość wskazuje na niską porowatość.
3. Konsultacja u trychologa.
Jeśli chcesz mieć pewność – udaj się do specjalisty. Kamera trychologiczna pozwala dokładnie obejrzeć strukturę włosa i ocenić jego stan. Badanie trwa chwilę i nie boli, a wiedza, którą z niego wyniesiesz, może zmienić twoje podejście do pielęgnacji.
No dobrze. Już wiem, jaką mam porowatość. Co dalej?
Tu zaczyna się prawdziwa przygoda – dopasowanie pielęgnacji do charakteru twoich włosów.
Włosy niskoporowate – perfekcjonistki
Zamknięte, lśniące, trudne do zaskoczenia. Wchłaniają składniki powoli i nie potrzebują zbyt wiele. Lubię mówić, że to włosy minimalistki.
Co lubią:
-
Lekkie oleje – np. kokosowy, babassu, jojoba.
-
Proste składy, bez zbędnych dodatków.
-
Delikatne mycie – nie codziennie, bez silnych detergentów.
-
Stylizację na ciepło – ale ostrożnie i z termoochroną.
Czego nie lubią:
-
Proteiny w nadmiarze – robią z nich drut.
-
Zbyt ciężkich masek – szybko są przeciążone.
Włosy średnioporowate – elastyczne dusze
Dostosowują się do sytuacji. Czasem gładkie, czasem puszące się – zależnie od pogody, cyklu życia, poziomu stresu i humoru właścicielki. Są najpopularniejsze i najbardziej… kapryśne.
Co lubią:
-
Równowagę PEH: proteiny (np. keratyna, jedwab), humektanty (np. aloes, gliceryna) i emolienty (oleje, masła).
-
Dobrze dobrane oleje, np. arganowy, ze słodkich migdałów, pestek winogron.
-
Systematyczność. Nie lubią chaosu.
Czego nie lubią:
-
Przegięcia w którąkolwiek stronę. Za dużo protein? Sztywność. Za dużo humektantów? Puch. Za dużo emolientów? Przeciążenie.
Włosy wysokoporowate – wrażliwe romantyczki
Doświadczone przez życie. Suche, łamliwe, często farbowane, zniszczone. Ale kiedy je dobrze potraktujesz – potrafią być zachwycające.
Co lubią:
-
Emolienty i jeszcze raz emolienty – masło shea, olej lniany, konopny, z czarnuszki.
-
Olejowanie – najlepiej na wilgotne włosy, z podkładem nawilżającym (np. aloesowym).
-
Serum silikonowe na końcówki – chroni przed kruszeniem.
-
Delikatne mycie – bez SLS, z naturalnymi substancjami pianotwórczymi.
-
Ciepło podczas zabiegów – np. ręcznik turban po nałożeniu maski.
Czego nie lubią:
-
Agresywnych szamponów.
-
Braku zabezpieczenia końcówek.
-
Stylizacji na gorąco bez ochrony.
-
Ignorowania potrzeb – wtedy mszczą się puszeniem i łamliwością.
Olejowanie – magiczny rytuał
Olejowanie to jedna z najskuteczniejszych metod poprawy kondycji włosów – niezależnie od ich porowatości. Ważne tylko, by dobrać olej odpowiedni do twoich włosów.
W skrócie: im wyższa porowatość, tym bardziej „nienasycone” oleje będą im służyć. Im niższa – tym bardziej „nasycone” i lekkie. Możesz nakładać olej na suche lub wilgotne włosy, trzymać 30 minut do kilku godzin i zmywać łagodnym szamponem.
Efekt? Gładkość, blask, elastyczność i ochrona.
Czy da się zmienić porowatość?
Nie zupełnie – geny mają tu swoje do powiedzenia. Ale możesz wpłynąć na to, jak twoje włosy się zachowują. Włosy wysokoporowate nie zamienią się w niskoporowate, ale mogą wyglądać o niebo lepiej, jeśli:
-
domkniesz łuski odpowiednimi kosmetykami,
-
zrezygnujesz z agresywnych zabiegów,
-
zadbasz o ochronę przed czynnikami zewnętrznymi.
Właściwa pielęgnacja to nie cud – to strategia.
Podsumowanie
Nie musisz znać wszystkich składników na etykietach. Nie musisz mieć 20 produktów w łazience. Musisz tylko wiedzieć jaką masz porowatość i co z tym zrobić.
Włosy to nie wróg. To partner. Czasem zmienny, czasem trudny, ale z odpowiednią opieką – lojalny i piękny. Daj im to, czego potrzebują, a odwdzięczą się w najmniej spodziewanym momencie.