Według danych NFZ i Rzecznika Praw Obywatelskich, jedynie 14% porodów w Polsce odbywa się przy znieczuleniu zewnątrzoponowym. Ponad połowa placówek przez cały rok 2022 nie podała żadnego znieczulenia rodzącym kobietom. Niedawno samorząd lekarski wystosował apel do premiera o wpisanie znieczulenia zewnątrzoponowego do standardu opieki okołoporodowej. Jednym z argumentów było zmniejszenie liczby tzw. cięć cesarskich.
Są tylko dwa przeciwskazania:
Co z „postępem porodu”?
Niestety rzeczywistość bywa trudniejsza. W internetowych grupach poświęconych porodom nie brakuje historii, w których pacjentki wspominają odmowy w otrzymaniu znieczuleń. Najczęściej słyszą, że znieczulenie spowolni poród lub, że jest za wcześnie, lub za późno na jego podanie.
– To częściowo prawda. Podanie znieczulenia może spowolnić poród. Ale zawsze mówię pacjentkom: woli pani poleżeć nawet 10 godzin, ale w komforcie, czy zwijać się z bólu przez 3 godziny? Najczęściej pacjentki wybierają pierwszą opcję. Jestem zdania, że w XXI wieku naprawdę nie ma powodu, by kobiety rodziły w męczarniach. Nie ma uzasadnienia medycznego, by nie podawać znieczulenia na którymkolwiek etapie, można to zrobić nawet w drugim okresie porodu, a także na samym początku. Każdy z nas ma różny próg bólu. U niektórych pacjentek dolegliwości bólowe są tak silne, że stres rośnie do takiego poziomu, że pacjentka przestaje współpracować, a to kluczowe przy porodzie siłami natury. Warto podać znieczulenie, również po to, by pacjentka była względnie wypoczęta i miała siły, by przeć – wskazuje dr Marek Korożan i dodaje z uśmiechem: – Poza tym, nie ma takiej siły, która zatrzyma poród!
Ekspert przyznaje, że często powodem niepodawania znieczulenia są problemy kadrowe i zbyt mała liczba anestezjologów w szpitalu. Często są oni angażowani do zabiegów ze wszystkich oddziałów, nie ma przypisanego specjalisty do bloku porodowego. A tylko anestezjolodzy podają znieczulenie zewnątrzoponowe. – Dlatego szukając placówki do porodu, warto zwrócić uwagę, a wręcz dopytać, jak wyglądają możliwości otrzymania znieczulenia. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że w naszym szpitalu, wszystkie moje pacjentki, które poprosiły o znieczulenie, otrzymały je – podkreśla dr Korożan.
Gdy pacjentka nie chce znieczulenia
Szeroki dostęp do znieczuleń a liczba cesarskich cięć
W pomyśle ustawodawczego dostępu do znieczuleń porodowych pada teza, że powszechnie stosowane znieczulenia zmniejszą liczbę cięć cesarskich. Ekspert ze szpitala Swissmed podziela ten pogląd: – Naprawdę bardzo wiele kobiet bardzo boi się bólu przy porodzie siłami natury. Wiele pacjentek ma też złe doświadczenia z poprzednich porodów. Takie traumy są podstawą do diagnozy tokofobii, czyli wskazania do cięcia cesarskiego. I naprawdę sporo pacjentek odwiedza w tym celu psychiatrów lub szuka innych przeciwwskazań do porodu naturalnego. Wierzę, że gdyby miały 100% pewność, że otrzymają pomoc w postaci znieczulenia, to wiele z pacjentek podjęłoby próbę porodu siłami natury – podkreśla ekspert.