Uwaga! Fałszywi gazownicy też ruszają w teren

Wrzesień to miesiąc kiedy na zewnątrz najczęściej pojawiają się niższe temperatury, noce stają się znacznie chłodniejsze, a dni nie tak ciepłe i słoneczne. Czas przed uruchomieniem sezonu grzewczego, to okres przeprowadzania corocznych kontroli szczelności instalacji gazowych, ale również wytężonych działań oszustów, którzy podają się za pracowników gazowni. Dlatego Polska Spółka Gazownictwa zaleca swoim klientom zachowanie szczególnej ostrożności i radzi jak zachować się kiedy do naszych drzwi zapuka osoba podająca się za gazownika.
Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
WhatsApp
Email
Print

Zgodnie z prawem budowlanym oraz rozporządzeniami MSWiA każdy zarządca nieruchomości ma obowiązek corocznego przeglądu instalacji gazowych. Dlatego zwłaszcza przed rozpoczęciem sezonu grzewczego w spółdzielniach mieszkaniowych w teren ruszają kontrole gazowników. W tym okresie dużo aktywniejsi stają się też przestępcy, którzy podając się za pracowników gazowni m.in. oferują mieszkańcom po znacznie zawyżonych cenach detektory ulatniającego się gazu lub usługę sprawdzenie szczelności i sprawności instalacji gazowych.

„Polska Spółka Gazownictwa zawsze w takich sytuacjach zaleca wzmożoną ostrożność. Warto pamiętać, że nasi pracownicy, jak również firmy zewnętrzne działające na nasze zlecenie, nie mają prawa pobierać żadnych opłat bezpośrednio od klientów. Jeśli mają Państwo jakiekolwiek wątpliwości, to prosimy o kontakt z zarządcą budynku lub najbliższą gazownią. Do dyspozycji naszych klientów jest także Contact Center, gdzie pod ogólnopolskim numerem telefonu +48 22 444 33 33 – czynnym od poniedziałku do piątku w godz. 7:00 do 18:00 – można dokonać weryfikacji pracowników gazowni oraz czynności przez nich prowadzonych” – powiedział Robert Więckowski, prezes zarządu Polskiej Spółki Gazownictwa.

Ofiarami oszustów padają najczęściej osoby starsze mieszkające samotnie. Dlatego tak ważna jest rozmowa z naszymi najbliższymi: rodzicami, dziadkami czy innymi członkami rodziny będącymi w podeszłym wielu i uświadomienie im na jakie zagrożenia mogą być narażeni. Tym bardziej, że fałszywych gazowników najczęściej uwiarygadnia strój, profesjonalny sprzęt do sprawdzania szczelności instalacji oraz teczka z rzekomymi listami adresowymi „klientów”.

Na początku roku dzięki czujności jednej z mieszkanek warszawskiego Mokotowa, został zatrzymany mężczyzna podający się za pracownika gazowni. Oszust pod pretekstem dokonania badania szczelności przewodów gazowych wchodził do mieszkań, a następnie w pobliżu piecyka gazowego umieszczał urządzenie, które wydawało dźwięki i w którym świeciła się kontrolka na czerwono. Później wmawiał pokrzywdzonym, że czujnik zareagował na wyciek gazu. Po czym zakręcał dopływ gazu, informując, że musi to zrobić ze względów bezpieczeństwa, a za kilka dni przyjadą fachowcy z gazowni w celu usunięcia usterki. Dodawał, że do tego czasu nie będzie w mieszkaniu jednak ciepłej wody. Kiedy właściciele mieszkania wyrażali dezaprobatę, pytając o inne rozwiązanie, wówczas mężczyzna mówił, że rozszczelnienie instalacji jest niewielkie i można je kontrolować przy użyciu czujnika, który ma przy sobie. Jeśli osoba, z którą rozmawiał, zdecydowała się na jego kupno, wtedy on zostawi odkręcony gaz i w mieszkaniu będzie ciepła woda. Koszt czujnika wynosił 599 zł.

31-latka, będąca jedną z oszukiwanych kobiet nie była przekonana co do uczciwości pana podającego się za pracownika gazowni. Wyprosiła go z mieszkania pod pretekstem wybrania pieniędzy z bankomatu. W tym czasie wykonała połączenie do jednej z warszawski gazowni, w której miałby być zatrudniony kontroler. Szybko uzyskała informację, że nikt taki nie jest zatrudniony w Polskiej Spółce Gazownictwa. Wobec powyższego mając uzasadnione podejrzenie, że to oszust, wezwała policjantów i wspólnie z nimi zapukała do drzwi sąsiadki, do której zawędrował 43-letni, fałszywy pracownik gazowni z tą samą wymyśloną historią i piszczącym czujnikiem. Na widok mundurowych mężczyzna pośpiesznie zaczął pakować swoje przedmioty. W rozmowie z policjantami przyznał się, że nie jest pracownikiem gazowni. 64-letnia kobieta stojąca z fakturą w ręku, wystawioną przez oszusta, powiedziała, że właśnie wręczyła mu 250 zł i wspólnie z nim była u sąsiadki, która miała jej pożyczyć jeszcze 350 zł, ponieważ rzekomy gazownik zażądał 600 zł za czujnik.

Aby uniknąć podobnych historii w przyszłości Polska Spółka Gazownictwa jeszcze raz zaleca wzmożoną czujność. To od naszej postawy zależy bezpieczeństwo nas samych, jak i naszych bliskich.

Fot. Polska Spółka Gazownictwa

Źródło:

Polska Spółka Gazownictwa