Bohater w świecie memów i polityki
Akcja zaczyna się w momencie, gdy Superman zapobiega eskalacji konfliktu zbrojnego między dwoma narodami. Jego interwencja wzbudza skrajne reakcje – jedni widzą w nim wybawcę, inni oskarżają o bezprawne wtrącanie się w politykę. Gunn umieszcza swojego bohatera w świecie mediów społecznościowych, gdzie każdy gest staje się memem, a wizerunek łatwo zniszczyć kilkoma tweetami. Lex Luthor, sprytny i zamożny przeciwnik, doskonale to wykorzystuje, kreując kampanię dezinformacyjną, która ma zdyskredytować Supermana w oczach opinii publicznej.
Zamiast długich sekwencji z Kryptonu otrzymujemy nowoczesne, ekspresowe wprowadzenie. Kal‑El funkcjonuje już jako Superman, pracuje w „Daily Planet” jako niezdarny reporter Clark Kent i od trzech lat chroni Metropolis. Ten brak genezy pozwala scenarzyście na dynamiczne wejście w akcję. W pierwszej scenie widzimy potyczkę Supermana z zamaskowanym metałowiem, którą przegrywa. Ratuje go jednak lojalny pies Krypto. To nietypowe rozwiązanie ustawiające ton filmu – bohater potrzebuje pomocy, a jego wybawcą jest kudłaty, nieco nieposłuszny czworonóg.
Corenswet i gwiazdorska obsada
Do zagrania Supermana zatrudniono Davida Corensweta, aktora znanego z „Pearl” i „Twisters”. Jego interpretacja to mieszanka trzech oblicz: klasycznego herosa o łagodnym uśmiechu, niezdarnego, błyskotliwego dziennikarza oraz prywatnego Kal‑Ela, który kocha swojego psa, posiada własny muzyczny gust i potrafi się sprzeciwić ukochanej, gdy uważa, że ma rację. Corenswet wnosi do roli ciepło i ludzką niewinność; to bohater, który woli zjeść domową kolację i przyznać, że słucha kiczowatego zespołu, niż obnosić się ze swoją mocą.
Rachel Brosnahan jako Lois Lane zachwyca. Jej postać nie jest już ozdobą fabuły, lecz pełnoprawną bohaterką, dziennikarką z misją, która nie boi się wejść w konflikt z władzami, by dotrzeć do prawdy. Nicholas Hoult wciela się w Lexa Luthora – przebiegłego miliardera o wielkim ego. Hoult balansuje pomiędzy realizmem a komiksową przesadą, tworząc antagonisty, którego można się bać, ale i rozumieć. Na drugim planie błyszczy cały „Justice Gang”: Guy Gardner (Nathan Fillion) to nadęty członek Korpusu Zielonych Latarni, Mr. Terrific (Edi Gathegi) sarkastyczny geniusz, a Hawkgirl (Isabela Merced) nie daje sobie w kaszę dmuchać. Choć film jest gęsty od bohaterów, Gunn zadbał, by każdy miał swoje pięć minut.
Krypto – gwiazda filmu
Największą niespodzianką okazał się Krypto. Pies został wykreowany komputerowo, ale wzorowany na prawdziwym kundelku Ozu, adoptowanym przez samego reżysera. Gunn opowiadał w wywiadach, że wpadł na pomysł Krypto, gdy jego własny pies niszczył mieszkanie. Wyobraził sobie, co by się stało, gdyby nieposłuszny czworonóg posiadał supermoce. W filmie Krypto zachowuje się jak typowy, niezbyt dobrze ułożony psiak: demoluje meble, nie słucha komend i często bardziej przeszkadza niż pomaga. Jednocześnie bywa bohaterem i bez wahania ratuje swego pana. Jego wybryki rozładowują napięcie, ale nigdy nie są tylko slapstickiem. To prawdziwy przyjaciel, który kocha bezwarunkowo.
Popularność psa przeszła z ekranu do rzeczywistości. Po premierze „Supermana” znacząco wzrosło zainteresowanie adopcją zwierząt w USA. Strony schronisk i aplikacje adoptujące notowały kilkusetprocentowe przyrosty zapytań. Rekordowo wyszukiwano frazy „adoptuj psa w pobliżu”, „adopcja szczeniaka” czy „adoptuj sznaucera”. Warner Bros., widząc euforię, współpracowało z organizacjami prozwierzęcymi, pokrywając opłaty adopcyjne w wybranych schroniskach. Aktorka María Gabriela de Faria, wcielająca się w jedną z ról w filmie, adoptowała nawet psa podczas premierowej gali w Miami. Twórcy podkreślali jednak, że adopcja to poważne zobowiązanie, a nie chwilowa moda.
Styl, ton i uniwersum
„Superman” w reżyserii Jamesa Gunna wyróżnia się stylem. Reżyser sięga po estetykę Srebrnej Ery komiksów – kolorowe kadry, hipnotyzujące okulary Clarka Kenta, wizualne smaczki, które rozgrzewają serca fanów. Jednocześnie unika mroku znanego z filmów Snydera. Obraz jest ciepły i barwny, momentami przypominający animowane seriale z lat 90. Gunn umiejętnie łączy dramaturgię z humorem. Zamiast poważnego tonu w stylu „Batmana v. Supermana”, dostajemy mieszankę science fiction, komedii i dramatu obyczajowego.
Narracja jest dynamiczna – film nie zwalnia, ale nie przytłacza. Elementy humorystyczne wynikają przede wszystkim z interakcji bohaterów i chaosu wprowadzanych przez Krypto. Gunn unika niepotrzebnych gagów; pozwala sobie na żart tam, gdzie jest on naturalny, np. gdy Superman nie potrafi poradzić sobie z nadpobudliwym psem. Twórca umieszcza bohaterów w dzisiejszym świecie – w jednym momencie bohater gotuje kolację i słucha muzyki, w następnym leci ratować miasto. W filmie pojawiają się memy, komentarze na żywo, a Luthor prowadzi kampanię medialną podsycaną przez trolle. To nie tylko fantastyka, lecz także satyra na kulturę klikbajtów i viralowych nagrań.
Motyw adopcji i znaczenie rodziny
Drugą warstwą „Supermana” jest komentarz na temat adopcji i wychowania. Krypto symbolizuje psy ze schronisk – piękne, ale wymagające zaangażowania. Film pokazuje, że zwierzę może być niegrzeczne, trudne i czasem irytujące, ale dzięki miłości i cierpliwości staje się najlepszym przyjacielem. Sukces pieska przełożył się na realne zwiększenie adopcji psów, co jest niezwykłym, pozytywnym efektem ubocznym dużej hollywoodzkiej produkcji.
Jeszcze ważniejszy jest wątek adopcyjny dotyczący samego bohatera. W trzecim akcie Lex Luthor odkrywa drugą część wiadomości od biologicznych rodziców Kal‑Ela. Nagranie, które dotąd znał – mówiące o nadziei i ochronie ludzkości – okazuje się mieć mroczną kontynuację. Jor‑El i Lara wzywają syna, by podbił Ziemię, rządził bez litości i utrwalił kryptonowski gen. To szok dla Supermana i całego świata. Film stawia pytanie: czy nagranie jest prawdziwe, czy zmanipulowane? Niezależnie od odpowiedzi, bohater musi dokonać wyboru.
Kluczowa jest jego reakcja. Zamiast wsłuchiwać się w hologramy swoich biologicznych rodziców, Kal‑El ogląda nagrania z farmy w Kansas. To tam dorastał pod okiem Jonathana i Marthy Kent, którzy nauczyli go, że dobroć i współczucie są ważniejsze niż siła. Bohater odrzuca imperialne dziedzictwo Kryptonu i wybiera wartości wyniesione z domu. Film pokazuje, że rodzina to nie geny, lecz ludzie, którzy cię wychowują i dają ci moralny kompas. Ten wątek wzmacnia przesłanie o odpowiedzialności za przygarniętych czworonogów – to, kto cię wychowuje, jest ważniejsze niż to, skąd pochodzisz.
Podsumowanie
„Superman” Jamesa Gunna to film, który potrafi bawić, wzruszać i inspirować. Po latach ponurych interpretacji bohatera otrzymujemy opowieść kolorową, miejscami komiksowo szaloną, ale zarazem pełną serca. David Corenswet wnosi do roli szczerość i ciepło, Rachel Brosnahan daje Lois Lane nową siłę, a Nicholas Hoult odświeża Lexa Luthora. Całość domykają zachwycające efekty specjalne, dynamiczna choreografia walk i świetny soundtrack. Jednak największą gwiazdą jest Krypto – pies, który przypomina nam, że miłość i lojalność mogą przyjść z najbardziej niespodziewanej strony.
Film Gunn pokazuje, że superbohater może być obywatelem współczesnego świata, jednocześnie nie tracąc idealizmu. Promuje wartości takie jak empatia, odpowiedzialność i wierność rodzinie – tej, którą wybieramy, a nie tylko tej z krwi. Historia Kal‑Ela udowadnia, że to, kim się stajemy, jest wynikiem wychowania, a nie genetyki. Jeśli Hollywood ma być miejscem, gdzie marzenia inspirują do realnych działań, „Superman” spełnia to zadanie. Widzowie wychodzą z kina nie tylko zachwyceni widowiskiem, lecz także z myślą, by może przygarnąć czworonożnego przyjaciela – i by w codziennych sytuacjach postępować trochę bardziej jak chłopak z Kansas, a nie władca z Kryptonu.