Z trzeciej edycji raportu „Zdrowie psychiczne Polaków w czasach wysokiej inflacji” wynika, że obecnie 50,9% rodaków obserwuje u siebie pogorszenie zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź funkcjonowania psychicznego w związku ze wzrostem inflacji. Podwyżki cen w sklepach i rat kredytów oraz obniżenie wartości dochodów nie wpływają w ten sposób na 37,9% respondentów. Z kolei 11,2% nie potrafi tego realnie ocenić.
– Ponad połowa Polaków łączy kwestię finansów osobistych z pogorszeniem swojego stanu psychicznego. Obserwowane zjawisko nie jest już tylko społecznym problemem, ale przede wszystkim przybiera wymiar ekonomiczny i gospodarczy. Tutaj można przywołać choćby falę zwolnień lekarskich z powodu depresji, stresu czy po prostu złego samopoczucia psychicznego – komentuje Michał Pajdak, współautor badania z platformy ePsycholodzy.pl.
Eksperci z UCE RESEARCH ostrożnie szacują, że wytworzone w ten sposób koszty dla państwa i gospodarki mogą opiewać nawet na ponad 2 mld złotych rocznie. Na to składają się wypłaty z tytułu zwolnień lekarskich, ale też straty firm, powstałe np. wskutek braku obecności bądź mniejszej wydolności dotkniętych tym problemem pracowników. I te koszty z roku na rok będą coraz wyższe, bo problem rośnie z miesiąca na miesiąc.
– Inflacja jest zauważalna w większości miejsc na świecie, co jest dość nową sytuacją dla nas wszystkich. Nic więc dziwnego, że wiele osób odczuwa zaniepokojenie. Pomocna może być wiara we własną sprawczość i zaradność w trudnych sytuacjach, najlepiej poparta doświadczeniami z przeszłości. Jednak utrzymywanie jej w sobie, bez względu na okoliczności, wymaga sporej praktyki, polegającej na uważności na swoje uczucia, emocje i myśli, a także reakcje ciała, np. na złe wiadomości gospodarcze – mówi psycholog Michał Murgrabia, drugi ze współautorów badania z platformy ePsycholodzy.pl.
Autorzy analizy przypominają również, że pod koniec lipca tego roku, w ramach drugiej edycji badania, 43,7% Polaków dostrzegało u siebie symptomy pogorszenia zdrowia psychicznego w związku z wysoką inflacją. Przeciwnego zdania było 44,2% rodaków. Różnica między tymi grupami była prawie niezauważalna. Wtedy też 12,1% osób było niezdecydowanych. I ten poziom utrzymał się. Jednak badacze przewidują, że w kolejnych miesiącach odsetek niezadeklarowanych może jeszcze spaść wraz ze wzrostem liczby osób cierpiących na różnego typu problemy psychiczne, wywołane rosnącą inflacją, a także pogłębiającymi się turbulencjami gospodarczymi, tym bardziej, że wskazane wyżej problemy cały czas występują.
– Problem narasta w społeczeństwie wraz ze wzrostem inflacji, która działa na wszystkich uczestników rynku, jednak z inną siłą i w różnym czasie. Wydaje się, że to dopiero początek wielu ludzkich dramatów. Kwestie czysto finansowe będą wpływać również na relacje małżeńskie, co może spowodować większą liczbę rozwodów bądź separacji – zaznacza Michał Pajdak.
Autorzy badania dodają również, że problem może się spotęgować w momencie, kiedy Polacy realnie zaczną odczuwać podwyżki cen energii, gazu i paliwa. Na razie wchodzimy w sezon zimowy i nie widzimy jeszcze wysokich rachunków, choć zapewne już się nimi martwimy. Natomiast gdy pojawią się realne rachunki do zapłacenia, to bardziej dotrze do wszystkich, w jakiej są sytuacji. Wtedy też samopoczucie rodaków znacznie się obniżać. Najgorsze nastroje zapewne będą na wsiach i w małych miastach, czyli wszędzie tam, gdzie opala się domy węglem i zwyczajnie mniej się zarabia. Jeżeli do tego wzrośnie bezrobocie, to będzie kolejny powód do pogorszenia się kondycji psychicznej wielu Polaków.
– Niektórzy ekonomiści na rynku mówią, że inflacja trwa dość krótko, żeby jej wzrost poważnie zaniepokoił większość społeczeństwa. Ale to tylko pozory. Sytuacja rozgrywa się w krótkim, ale dość intensywnym okresie, dużo szybciej niż w normalnym i stabilnym czasie. Im dłużej będą rosły ceny, szczególnie żywności i te związane z energią, tym bardziej sytuacja będzie się pogarszała. Ze skutkami tego będziemy niestety walczyć latami. Obecnie jedyną nadzieją byłoby szybkie zduszenie inflacji. Jednak, jak widać po różnych analizach i danych, na razie nie ma na to dobrej przestrzeni – podkreśla Michał Pajdak.
Badacze zwracają także uwagę na to, że ostatnio kobiety narzekają na pogorszenie swojego stanu psychicznego prawie tak samo często jak mężczyźni (51,2% vs 50,6%). Deklarują to głównie osoby w wieku 18-22 lat (60,7%), z miesięcznymi dochodami netto w wysokości 7000-8999 zł (65%), a także z podstawowym lub z gimnazjalnym wykształceniem (54,1%). Ponadto przeważnie informują o tym mieszkańcy miejscowości liczących od 5 tys. do 19 tys. ludności (58,4%).
– Osoby młode nie mają jeszcze ugruntowanej pozycji zawodowej. Często też borykają się z wieloma wyzwaniami związanymi z początkiem dorosłego życia. Ponadto jeszcze nie miały okazji sprawdzić się w czasie kryzysu i zobaczyć, że dadzą sobie radę. Brak wcześniejszych doświadczeń utrudnia poczucie sprawczości i myślenie o pozytywnym scenariuszu. To nie jest oczywiście niemożliwe, ale z pewnością może być nieco bardziej stresujące w porównaniu do osób, które zarządzają finansami osobistymi już od dłuższego czasu. Stając się dorosłymi i samodzielnymi osobami, z upływem czasu tworzymy swoje sposoby na poradzenie sobie z konkretnymi sytuacjami i adaptujemy się do części wyzwań, które nie pobudzają nas tak intensywnie, jak na początku miało to miejsce – wyjaśnia ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.
Ankietowani wskazali również, które z szesnastu objawów pogorszenia stanu zdrowia psychicznego doskwierają im w związku z inflacją. Na pierwszym miejscu w tym zestawieniu jest częstsze uczucie niepokoju – 60%. W większym stopniu dotyka ono kobiet niż mężczyzn (66,9% vs 53,4%). Mają z tym problem głównie osoby w wieku 56-80 lat (63,2%), z dochodami miesięcznymi netto w wysokości 1000-2999 zł (65,1%), a także z podstawowym lub z gimnazjalnym wykształceniem (69,2%). Przeważnie skarżą się na to mieszkańcy miast liczących co najmniej 500 tys. ludności (62,4%).
– Temat inflacji generuje ogólny niepokój. Ludzie rozmawiają o podwyżkach cen i spadku dochodów z rodziną i ze znajomymi. Wiele starszych osób przypomina sobie sytuację gospodarczą lat 80. i 90. XX wieku oraz jej skutki, a także długoterminowy proces wychodzenia z recesji. Te doświadczenia pozostają w pamięci na lata. Do tego kobiety reagują bardziej emocjonalnie. To efekt tradycyjnego modelu rodziny, w której to one odpowiadają za zakupy i domowy budżet. Z kolei osoby o niskich kwalifikacjach i pracujące na część etatu mogą obawiać się zwolnień w przypadku ograniczenia produkcji – tłumaczy Michał Pajdak.
Na kolejnych miejscach w ww. zestawieniu widać obniżenie nastroju – 55,2%, stres – 41,3%, a także lęk – 35,2%. Dalej są zaburzenia snu – 19,6%, jak również problemy z motywacją – 18,5%.
– Stany, w których dominuje lęk, często powiązane są z obniżeniem nastroju. To, co ogólnie nazywamy stresem, nierzadko łączy się z zaburzeniami snu. Jeżeli takie problemy utrzymują się przez dłuższy czas, warto zwrócić się o pomoc do kogoś z zewnątrz. Długotrwałe poczucie lęku, niewyspania czy niepokoju może znacznie obniżyć jakość życia, w tym poczucie efektywności w pracy i spełniania się w życiu osobistym – przekonuje Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl.
Na końcu zestawienia jest nasilenie symptomów uzależnień (hazard, Internet, zakupoholizm i pracoholizm) – 2,2%. Przed nim widać zmniejszony lub zwiększony apetyt – 3,7%, a także utratę zainteresowań – 7,9%. Ponadto 1,7% ankietowanych ma inne objawy, niż wymienili autorzy badania. Natomiast 2,8% respondentów nie potrafi określić symptomów pogorszenia swojego zdrowia psychicznego.
– Zaburzenia behawioralne, bo o nich myślimy, mówiąc o uzależnieniach, oznaczają wewnętrzny przymus wyboru danego zachowania, np. patologicznego hazardu. Trudno go opanować lub zaprzestać. Niestety w niektórych grupach społecznych część uzależnień zyskała aprobatę, np. pracoholizm czy zakupoholizm. Ponadto wiele uzależnionych osób nie dostrzega oznak swojego problemu, dlatego może on być dużo częstszy, niż wynika z deklaracji ankietowanych – podsumowuje psycholog Michał Murgrabia.